Czy współcześni artyści przejęli role szamanów i kapłanów? Zapraszamy na wystawę malarstwa, ceramiki oraz obiektów Agnieszki Brzeżańskiej. Wystawa obejmuje kilka cykli z okresu 2007- 2023.
kuratorka: Karolina Brzuzan, wystawa: 28.09-25.11.23 | wstęp wolny. Wernisaż: 28.09 (czwartek), godz. 18:00 Buska Galeria Sztuki WILLA POLONIA, Aleja Adama Mickiewicza 7, 28-100 Busko-Zdrój. Godziny otwarcia galerii: wtorek-piątek: 10:00-18:00; sobota: 14:00-18:00
Agnieszka Brzeżańska: Ur. 1972 w Gdańsku. Studiowała na ASP w Gdańsku i Warszawie w Pracowni Malarstwa prof. Stefana Gierowskiego oraz na Tokyo National University of Fine Art and Music w ramach Stypendium Rządu Japońskiego. Jej twórczość obejmuje malarstwo, rysunek, fotografię, film, ceramikę i inne media. Brzeżańska sięga przy tym po różne rejestry wiedzy, od fizyki i filozofii po marginalizowane przez nowoczesną naukę systemy poznania, takie jak alchemia, parapsychologia, ezoteryka, wiedza tubylcza czy tradycje matriarchalne. Od 2016 wspólnie z Ewą Cieplewską organizuje Flow/Przepływ -rezydencję artystyczną na Wiśle. Współpracuje z galerią BWA Warszawa oraz NANZUKA w Tokio. Tekst kuratorski: Karolina Brzuzan
„Nie opisuję swoich prac” – powiedziała Agnieszka Brzeżańska, gdy zapytałam ją o podesłanie tekstów do rzeźb i obrazów. „Mam nadzieję, że prace nie potrzebują opisów” – odpowiedziała innym razem, gdy znowu pytałam o konteksty. Ta zdecydowana postawa, w której to praca artystyczna ma być niezależna od słowa, autoreferencyjna i wystarczająca, by przemówić, jest bliska temu, za co sztukę kocham. Sztuka bowiem, we właściwy sobie sposób, potrafi komunikować to, czego nie jesteśmy w stanie wyrazić słowami. Pozwala nam także doświadczać niewyrażalnego, pozawerbalnie otwierając nas na powrót na stany zintegrowania, „pozaintelektualnego wiedzenia”. Fantazjuję sobie, bo przecież tego nie wiem, że ta zdolność Sztuki odwołuje
się do pierwotnych, przedjęzykowych stanów ludzkości, w których to intuicja i instynkt – czyli właśnie „pozaintelektualne wiedzenie” – były jednymi z podstawowych sił przetrwania. Pamięć gatunku, wiedza zapisana w wibracji cząstek – nauka od niedawna potwierdza takie byty.
Podróżowałam kiedyś po Indiach południowych i trafiłam do miejsca, w którym codziennie rano odbywała się Pudźa. Przyglądałam się temu dość długiemu obrzędowi z zaciekawieniem. Mężczyzna, który go odprawiał, nie odzywał się ani słowem, lecz przez długi czas wykonywał różne rytualne, pozbawione „użyteczności” gesty, korzystając przy tym z przeróżnych „pozbawionych użyteczności” artefaktów. Przeczytałam wtedy, że rytuał ten jest prastary, odtwarzany w niezmienionej formie od czasów, kiedy człowiek przybył na te tereny. Jak wiemy, kolebką ludzkości była Afryka, a pierwsi przekraczający wody i zmierzający do Azji praludzie, musieli przybyć właśnie najpierw do Indii południowych. Czy rytuał, któremu się przyglądałam to faktycznie niezmieniona ekspresja z czasów przedjęzykowych? Nie mam takiej pewności. Kryła się w nim jednak pewna porywająca cecha dobrej sztuki – wyrażanie niewyrażalnego, komunikowanie czegoś, co nas porusza, choć umysł nie może do końca
skategoryzować co to jest. Sztuka Agnieszki Brzeżańskiej posiada właśnie tę specyfikę.
Na wystawie „Zaklęcia i Przodki” w Galerii Willa Polonia znajdują się portrety wybitnych artystek. Nie widać na nich twarzy ani ciał, widoczne są z pozoru abstrakcyjne formy. Portrety te to zwizualizowane horoskopy urodzeniowe kilku z ważnych dla Agnieszki Brzeżańskiej artystek. Jeden z nich to graf Emmy Kunz – wizjonerki, spirytualistki, uzdrowicielki, która sama siebie nie uznawała jako artystki, tworzyła dzieła, które zakodowywały duchową wiedzę. Myślę, że podobnie jest z abstrakcyjnymi pracami Brzeżańskiej – są wizualizacją rzeczy niematerialnych z pogranicza wielu porządków: spirytualnych, biologicznych, kulturowych. Przykładem tego są Sygile – obrazy tworzone przez Brzeżańską jako zaklęcia. System pracy z Sygilami stworzył Austin Osman Spare – brytyjski malarz i magik. Ich zasadą jest wprowadzanie do podświadomości symbolu z nadanym wcześniej znaczeniem, następnie zapomnienie znaczenia Sygilu tak, aby jego moc została zakorzeniona mocno w podświadomości, wywierając wpływ na nasze działanie oraz zewnętrzne fakty. W literaturze tematu mówi się o tym, że znaki te mogą korespondować z przodkami, bóstwami i innymi duchami.
W wielu kulturach bębny służą między innymi do celów religijnych i duchowych. Właśnie bęben staje się dla Brzeżańskiej podobraziem pod rysunek zatytułowany: „Before and after arrive as one”. Ważne jest to, że nie jest to wizerunek bębna, ale fizyczny instrument mający moc wprowadzania realnych wibracji w przestrzeń, w której wybrzmiewa. Wprowadzenie go do galerii daje wymierne potencjały. „Bęben Brzeżańskiej wzywa energię i wibracje, by badać fizyczną aktywację przestrzeni w samych obrazach. Takie rezonanse można również znaleźć w malarskich dziełach, które wychwytują wizualne wibracje i energię wynikającą z formy i koloru” – czytamy w tekście do wystawy, na którą artystka pierwotnie stworzyła ten artefakt. Właśnie – wychwytywanie energii i wzniecanie wibracji jest kluczowe w twórczości Agnieszki Brzeżańskiej. Źródła tych energii są zarówno nieziemskie, duchowe, jak i mocno zakorzenione w materialności, jak choćby w pracach ceramicznych. Urny i duszki
wyrzeźbione są w bardzo starej naturalnej materii powstałej za czasów czwartorzędu. Artystka, opowiadając o pracy z tą materią, mówi o żywym kontakcie jej ciała z pamięcią i przekazem zawartym w glinie. Jakoby glina, jako żyjąca tkanka, komunikowała swą pamięć i przekazy poprzez ręce artystki. Ten pozaintelektualny impuls, prowadzenie w działaniu przez wibracje materii czy znów wprowadzanie wibracji do przestrzeni to powracające w różnych wydaniach procesy
pojawiające się w twórczości Agnieszki Brzeżańskiej. Tak samo zresztą jak nawiązania do natury, która u Brzeżańskiej zajmuje czołowe miejsce, wplatając się pnączem w pole wzajemnych oddziaływań między człowiekiem, innymi organizmami, roślinami itzw. materią nieożywioną. One wszystkie mają swój głos w powstających z biegiem lat pracach Artystki.
Mogłabym dalej mówić, ale z każdą kolejną opowieścią czuję, że coś widzowi daje, a jednocześnie odbieram, poszerzam odbiór dzieła a jednocześnie zawężam jego postrzeganie słowem, które zamyka i kategoryzuje. Milknę więc, oddając moc temu, co wyraża się szerzej i głębiej bez języka – magicznej mocy sztuki. Ps. Czyżby role czynione kiedyś przez szamanów i kapłanów, jak chociażby w przypadku Pudźi, przejęli współcześni artyści?